Relacje z wyjazdów

Przeżyjmy to jeszcze raz...

Wakacje, znów były wakacje czyli wspomnienia z Safagi

Wakacje, znów były wakacje czyli wspomnienia z  Safagi

Tak, udało nam się w tej prawdziwej, zimowej porze, spełnić standardy Hydrozagadkowe i jak co roku wyjechać na wakacje zimowe do Egiptu. Trochę nerwowo było na początku, bo to raz, że testy na Covid, dwa zmiany rządowych rozporządzeń i nie wiadomo czy będzie wyjazd i czy będzie kwarantanna i jakie zmiany nam zapowiedzą? Ale my twardo postanowiliśmy, że jedziemy. Jednak to nie koniec niespodzianek. Na kilka godzin przed wyjazdem nowe rewelacje - sprzedano nam za dużo miejsc i ktoś musi zrezygnować. Jednak my całą ekipą stawiliśmy się na lotnisku i udało nam się wszystkich zapakować do samolotu. Po takich wstępach już wiedzieliśmy, że wakacje będą udane.

W Egipcie przywitało nas słońce, którego naprawdę byliśmy spragnieni. Szczęśliwi, nieco zmęczeni udaliśmy się do hotelu. Sprawne zakwaterowanie i za chwil kilka mogliśmy się cieszyć kawą i przekąskami na basenie, gasząc pragnienie lokalnym piwkiem.

Na następny dzień mieliśmy zaplanowane nasze nurkowania. Dzięki „Dive Top” i „Blue Submarine Divers” po śniadaniu, lekkim krokiem, udawaliśmy się na łódkę, która czekała na nas w marinie hotelowej. Lepiej i wygodniej trafić nie mogliśmy. Dzięki zaangażowaniu naszych opiekunów nurkowych zrobiliśmy 100% planu pomimo dość wietrznej pogody. Udało nam się ponurkować i na Salem Expres i na Panorama Reef, więc głód nurkowy nieco ugasiliśmy. Na łodzi, pracowicie kończyliśmy kursy i doskonaliliśmy umiejętności nurkowe. Niestety załoga karmiła nas za dobrze i miałam wrażenie, że ktoś mi zamienił ocieplacz nurkowy i zamek nie chciał się zapinać. Jednak doszliśmy do wniosku, że to egipskie powietrze i słona woda powodują gorsza pracę zamka a nie moje fałdy na brzuchu, więc tak uspokojona pałaszowałam dalej. Po nurkowaniach nie było odpoczynku. Najpierw kawa i ciasteczka, biedny barman musiał ciągle wołać do kuchni o uzupełnianie zapasów. Potem zajęcia w podgrupach, czyli siatkówka wspomagana wiatrem. Ja byłam najlepsza w unikach, ale potem się okazało, że to się nie przekłada na punkty i mnie wyrzucili z drużyny.

Były jeszcze szachy na świeżym powietrzu, spacery, pływanie. Jednak największym powodzeniem cieszył się „beach bar” i tutaj już wszystko wszystkim pasowało. Niestety tylko z powodu słabego oświetlenia nie możemy się podzielić z Wami zdjęciami z tej aktywności (pójdę do piekła)

Wolny od nurkowania dzień to wycieczki na quadach, do Luksoru i spacery pod starej części Safagi i nasz ulubiony „szoping”. Poza umiejętnościami nurkowymi doskonaliliśmy umiejętności taneczne, niektórzy nawet tańczyli na stołach stąpając delikatnie pomiędzy rozstawionymi kubkami - taki rodzimy „You can dance”. Co najważniejsze mamy nowych nurków i nowe przyjaźnie i to doskonale sprawdzające się po powrocie do kraju. Z niecierpliwością czekamy na odwołanie zakazów zgromadzeń, zrobimy w Hydro ognisko po niebo i powspominamy wyjazd ćwicząc tańce, śpiewy i inne nabyte umiejętności poza-nurkowe.

Chciałam Wam podziękować za atmosferę i kaskady śmiechu. Super integrację, humor, dystans do siebie, radość życia i co tam jeszcze każdy pamięta.

Do następnego razu, szukajcie co niebawem się będzie u nas działo na naszej stronie i na facebooku. Wiem, że na dziś zawartość jest nieco skromna, ale pracujemy nad uzupełnieniem naszej nowej, pięknej strony internetowej.

Katarzyna