Jesienny weekend zagonił nas na wschód Polski nad Jezioro Tarnobrzeskie. Wyjazd został zorganizowany dość spontanicznie ale nie przeszkodziło nam to pojawić się tam Hydrozagadkową ekipą. Wyjechaliśmy w słońcu i tak też rozpoczął się nasz weekend - słonecznie i ciepło. Na miejscu przywitał nas gospodarz, przyjazne otoczenie oraz infrastruktura nurkowa godną naśladowania. Po zakwaterowaniu się w hotelu, rozpakowaliśmy sprzęt i pobiegliśmy nurkować. O tej porze roku, widoczność pozwalała nam eksplorować tylko płytką część akwenu, która jednak zapewniła dużo atrakcji. Ponoć wiosna to lepsza pora by zejść głąbiej. Trzeba będzie zobaczyć czy tak jest. Po nurkowej części przeszliśmy do wiaty grillowej i tam spędziliśmy wieczór. I chociaż deszcz się do nas przyplątał, to było ciepło a pod wiatą sucho więc nic nie przeszkadzało w imprezie. Rano czekało na nas pyszne śniadanie a po śniadaniu okazało się że mamy ciągle ochotę i siły na jeszcze dwa nurkowania. No przynajmniej większość z nas miała. Na zakończenie udało nam się szybko i w miarę bezkorkowo dotrzeć do Katowic, co również musimy uznać za duży plus lokalizacji jeziora. Podsumowując całkiem ciekawa miejscówka nurkowa, latem myślę, również przyjemne miejsce nie tylko na nurkowanie ale również inne sporty wodne, rowerowe, czy spacery. Jak zawsze pozdrawiam Was, a Tym, którzy się nie wybrali z nami wypada trochę żałować, spędziliśmy super weekend a WY?
Przepiękna jesienna sobota już za nami. Razem z nią Hydroognisko. Planowaliśmy już dawno to spotkanie, bo przecież nie samym nurkowaniem człowiek żyje. Pogody nikt do przodu nie zaplanuje, ale jak zawsze podczas naszych imprez, znowu nam dopisała. Po tradycyjnym nurkowaniu wróciliśmy głodni do bazy a na miejscu niespodzianka. Mariusz już od rana gotował dla nas na prawdziwym, żywym ogniu wojskową grochówkę. Nie wiem co on tam dodał, na pewno własne serce, bo smakowała niemożliwe. Po zaspokojeniu pierwszego ssania zabraliśmy się do roboty. Trzeba było przygotować cztery kociołki pieczonek. Prawie wszyscy zostali zaprzęgnięci (jedni mniej inni bardziej ochoczo) do krojenia, siekania, ubijania, mieszania i w krótkim czasie, kuweta „wkładu” do pieczonek była gotowa. W czasie gdy garnki się piekły, mieliśmy czas na pogawędki przy winku, drinku czy piwie. Aż przyszedł ten czas i poczuliśmy zapach wydobywający się z ogniska - jedzenie gotowe. No cóż po wymieceniu garnków do zera nie było już miejsca w żołądkach na smażenie kiełbasek i pieczenie ziemniaków, to musi poczekać do następnego razu. Czas nam płynął szybko i nawet nie zorientowaliśmy się kiedy północ wybiła. To zasługa ciepłej nocy, było tak przyjemnie że nie trzeba się było grzać w cieple ogniska, więc i niespieszno nam było do domu. Chciałam podziękować wszystkim uczestnikom, za wspólne przygotowania ogniskowe, wkład własny ciasta, chleby, przekąski wszystko naprawdę zrobione z sercem i smakiem. Zajęci biesiadą zapomnieliśmy o zdjęciach więc trudno nam się podzielić z Wami obrazami żeby oddać atmosferę, pogodę i smaki biesiady. Oczywiście zawsze możecie zaplanować z nami następne spotkanie i wziąć udział w naszych biesiadach. Sprawdzajcie co się u nas dzieje i czy na miejscu czy na wyjeździe spróbujcie naszej Hydroatmosfery gdyż możecie uwierzyć na słowo trudno o lepsze nurkowe klimaty. Pozdrawiam jesiennie i już myślę o naszych następnych spotkaniach. Sprawdzajcie kalendarz a będzie Wam dane:-)
Hydrozagadka zawitała na Gozo tym razem w lipcu i wygląda na to, że był to strzał w przysłowiową „10”.
Czerwcowe wyjazdy z Hydrozagadką na Gozo, można by już wpisać do naszej tradycji, ponieważ to jeden z naszych ulubionych kierunków
Tak, udało nam się w tej prawdziwej, zimowej porze, spełnić standardy Hydrozagadkowe i jak co roku wyjechać na wakacje zimowe do Egiptu. Trochę nerwowo było na początku, bo to raz, że testy na Covid, dwa zmiany rządowych rozporządzeń i nie wiadomo czy będzie wyjazd i czy będzie kwarantanna i jakie zmiany nam zapowiedzą? Ale my twardo postanowiliśmy, że jedziemy. Jednak to nie koniec niespodzianek. Na kilka godzin przed wyjazdem nowe rewelacje - sprzedano nam za dużo miejsc i ktoś musi zrezygnować. Jednak my całą ekipą stawiliśmy się na lotnisku i udało nam się wszystkich zapakować do samolotu. Po takich wstępach już wiedzieliśmy, że wakacje będą udane.
Już ponad miesiąc temu wróciliśmy z naszej wyprawy do Sudanu. Proza życia w epoce wirusowego zamieszania nie napawała do pisania i dzielenia się wrażeniami. Dziś lenistwo trzeba przegonić i napisać kilka słów.
Rok 2020 można zaliczyć co najmniej do zaskakujących. Zaskoczyło nas wiele, ale również i pogoda, która przez cały rok występowała w dziwnie nie tych miesiącach co zawsze. Mam na myśli upalną wiosnę i zimny początek lata. Oczywiście jak szaleć to szaleć, nasz jesienny, coroczny wymarzony wyjazd do Chorwacji na wyspę Vis nie mógłby się wydarzyć bez anomalii 2020 roku.
Wielu z nas ma pewne miejsca do których wraca. My jako rodzinna Hydrozagadka tez mamy takie miejsce, które musimy odwiedzać przynajmniej raz w roku. To nasz magiczny Vis.